Rozdział 2
Zwierz
Wpatrywał się w dziewczynę z
niedowierzaniem. Zachowywała się dziwnie. Stała naprzeciw niego i nie lękając
się, bezczelnie patrzyła mu w oczy. Wydawała się być zaskoczona tym wszystkim
co działo się obok, tak jakby było to dla niej rzeczą niepojętą. Jednak nie
było w jej oczach lęku, jednie niewielki niepokój. Kim była ta dziewczyna? Czy
mogła go zadziwić jeszcze bardziej?
–
Panie, kilku zbiegło. – Usłyszał krzyk jednego z dowódców i spojrzał w jego
stronę.
Za
jego wzrokiem podążyły oczy dziewczyny i w tym momencie stało się coś, co
kompletnie zbiło go z tropu. Dziewczyna zaczęła przeraźliwie wrzeszczeć i bez
zastanowienia odwróciła się z powrotem w jego stronę i puściła pędem, a
następnie wtuliła w niego, sprawiając, że zamarł czując jej drobne ciało przy
swoim. Nie zdziwiło go to, że wrzeszczała na widok MacMillana. W tej chwil nie
budził zachwytu swym wyglądem. Okoliczności nie były sprzyjające jak i cała ta
sytuacja. Jednak kobiety krzyczały zazwyczaj z innych powodów w jego obecności
i powodem nigdy nie był strach. Nawet teraz prezentował się o niebo lepiej niż
pozostali mężczyźni. W tym momencie, kompletnie zaskoczony zastanawiał się,
dlaczego dziewczyna podbiegła wprost do niego i bezpardonowo wtuliła się w
zupełnie nieznanego mężczyznę, ociekającego krwią z obnażoną piersią i mieczem
w dłoni?
–
Musimy zadzwonić na policję. – Usłyszał jej przejęty głos i pomyślał, że jest
obłąkana. Inaczej nie mógł przecież tego wytłumaczyć. – Masz komórkę?
Tak,
teraz miał już pewność, że jest szalona. Ale co takiego miał z nią zrobić?
Zabić?