Rozdział 3
Cudzoziemka
Bez zastanowienia skierował się w
stronę pomieszczeń kuchennych. Po upadku, dziewczyna ponownie straciła
przytomność, co niezmiernie ucieszyło go, gdyż jej gwałtowne zmiany nastrojów
stawały się aż nadto kłopotliwe. Nie przemyślał jeszcze, co z nią zrobić.
Prawdę mówiąc, jasne kalkulacje w jej obecności, w ogóle nie były możliwe.
Rozważał, że może powinien znieść ją do piwnic, ale naga i osłabiona nie
przetrwałaby nocy w chłodnym lochu, a on przecież miał względem niej bardziej
sadystyczne zamiary. Przeszedł przez długie i chłodne pomieszczenie, w którym
poustawiane były beczułki z winem. Gdy wszedł do izby kuchennej, od razu ujrzał
kilka wlepionych w niego, ciekawskich spojrzeń.
– Precz – mruknął, a później podszedłszy do podłużnego
stołu, niezdarnie strącił stojące na nim gliniane miski, które z hukiem rozbiły
się na podłodze. Jeszcze jeden gwałtowny ruch i woreczki z jakimiś przyprawami
dołączyły do naczyń. Bez ceregieli położył na stole przyniesioną dziewczynę.
– Panie, czy…
– Wody – zażądał, a już po chwili jedna z dziewek kuchennych
niosła drewniany kubeł wypełniony po brzegi wodą.
Zdjął w pośpiechu koszulę, na której widniały jeszcze krwawe
ślady, świadczące o tym, że przed momentem stoczył walkę. Rzucił ciuch w stronę
jednej ze posługaczek, która stała najbliżej, gapiąc się na jego mięśnie z
głupim uśmiechem.
– Odziej ją w to – zarządził mrukliwym głosem, skinąwszy w
stronę nieprzytomnej Brice, a następnie odpiął pas z mieczem i odłożył na drugim
końcu podłużnego stołu.
Zaczerpnąwszy w dłonie wodę, kilkakrotnie ochlapał nią
twarz. Za którymś z kolei razem, jego wzrok natrafił na uważne spojrzenie
kobiety siedzącej na drewnianej skrzyni, po drugiej stronie pomieszczenia.
– Do czorta – mruknął pod nosem. – Nie mam zamiaru
odpowiadać na żadne pytania, Una.[1]
Opatrzysz me rany i zrobisz to milcząc – uściślił.
– Przecież nic nie mówię. – Usłyszał zachrypiały głos i
zmrużył oczy ze złością.
– Tak należy – skwitował. – A teraz…
– Podejdź do mnie chłopcze. Chyba nie chcesz, aby stara,
schorowana kobieta podchodziła do młodzieńca.
– Kiedyś mnie popamiętasz starucho – warknął ze złością, a
ona uśmiechnęła się przebiegle.
Była jedyną kobietą, której na to pozwalał. Po śmierci jego
matki, to właśnie Una stała się